piątek, 23 grudnia 2011

CHMURY

Zobaczył ją stojącą nago. Było to dla niego bardzo nieoczekiwane doświadczenie. Nigdy nie spodziewałby się, że akurat ona byłaby do tego zdolna, a w szczególności nigdy nie spodziewałby się, że to on mógłby być pierwszym, który ujrzy ją nago. Jego myśli nieraz krążyły już wokół jej ciała, tylko nigdy nie wyobrażał sobie, iż ujrzy je na zewnątrz, w deszczu. Dla Marcina Kasia od zawsze była bardzo przewidywalną, spokojną i całkiem przeciętną dziewczyną, po której, nawet w ciągu miliona lat, nie spodziewałby się jakiegokolwiek spontanicznego zachowania, jednak mimo to zachwycił się jej urodą w chwili kiedy po raz pierwszy ją zobaczył i niemal natychmiast się w niej zakochał, lecz ona nigdy tego nie dostrzegła i nigdy nie uważała go za kogoś więcej niż tylko przyjaciela.
Stojąc w deszczu, Marcin przypomniał sobie o zakładzie który mieli.
- Ten zakład - wyszeptał. Dla niego był to pierwszy moment, w którym zauważył nie tylko zainteresowanie Kasi nim, ale także pierwsze oznaki spontanicznych reakcji, których tak długo w niej wyszukiwał.
Głęboko w pamięci odnalazł wspomnienie o rozmowie, którą przeprowadzili.
- Myślisz, że jesteś taki spontaniczny i nieprzewidywalny, ale założę się, że nie wyszedłbyś na zewnątrz nago - zapamiętał jej słowa bardzo dokładnie. Kiedy to powiedziała, na chwilę zabrakło mu tchu i lekko się zarumienił, jednak starając się, żeby tego nie zauważyła odpowiedział:
- Oczywiście, że bym mógł. Ale co ja z tego będę miał? - Marcin nie był zbyt interesownym człowiekiem, a w każdym razie niewiele bardziej niż przeciętny Kowalski. Chciał w ten sposób podpuścić obiekt swoich fantazji.
- Zrobię to z Tobą - powiedziała Kasia delikatnie się rumieniąc i chichocząc. 
- Muszę się nad tym zastanowić, daj mi czas do wieczora - odpowiedział.
Przygotowanie psychiczne do rozebrania się na dworze zabrało Marcinowi trochę czasu, jednakże jego odwieczne uczucie do Kasi wygrało.
Zadzwonił do niej tej samej nocy informując, że ich zakład wejdzie w życie następnego dnia.
Kiedy obudził się rano, burzowe chmury mu nie przeszkadzały, ale wciąż nie był przekonany czy miłość jego życia pojawi się w umówionym miejscu, a już tym bardziej, czy też się przed nim rozbierze, czy tylko stanie się pośmiewiskiem całej szkoły. Kiedy wychodził z domu już padało i był przekonany, że uczestniczka zakładu się nie pojawi. Mylił się. Gdy doszedł na miejsce, ku jego zdziwieniu, ona już na niego czekała.
Padający deszcz nie przeszkadzał żadnemu z nich. Ich ukryte uczucia względem siebie były zbyt silne, aby teraz zrezygnować. Oboje chcieli tego tak bardzo, że nic teraz nie mogło im przeszkodzić, a mimo to, starali się ukryć swoje uczucia.
Ogromnie zestresowany Marcin zaczął rozbierać się pierwszy. Nawet nie skończył ściągać bluzy, kiedy Kasia do niego dołączyła. Uspokoił myśli.
Cali nadzy i przemoknięci, wpatrywali się w siebie jak w bogów, nie wiedząc, co wydarzy się za chwilę. Nagle Marcin zauważył dwie małe, ciemne plamki parę centymetrów nad lewym biodrem Kasi.
- Co to? Tatuaż? - zapytał drżącym głosem.
- Nie, to nie jest tatuaż głuptasie, mam to od urodzenia. Pewnie Ci się nie podoba prawda?
Jednak jemu te plamki nie przeszkadzały. Prawdę mówiąc, uwielbiał je. Były dla niego jak dwie małe chmurki, które sprawiły, że zapamięta ten dzień do końca swojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz